Mimo,tego że początkowo planowałam się wybrać to odpuściłam sobie serię treningową w sobotę.Mój organizm po prostu nie pracował w takim tempie w jakim bym chciała.Musiałam odespać kilka poprzednich dni,czego efektem był fakt, że wstałam dopiero po dziesiątej.Cały czas byłam w kontakcie z Peterem,co sprawiało,że dobry humor mnie nie opuszczał.Miałam kilka dobrych godzin do rozpoczęcia zawodów więc wszystkie podstawowe czynności wykonywałam na spokojnie.Po śniadaniu i kąpieli zaczęłam zastanawiać się nad tym w jaki sposób się ubrać.Po kilkunastu minutach zła i znudzona stwierdziłam,że jakby na to nie patrzeć to jadę na zawody sportowe a nie na pokaz mody,więc ubrałam się luźno,tak jak miałam w zwyczaju.Pomalowałam się delikatnie,podkreślając oczy.Gdy uznałam,że nadszedł odpowiedni czas postanowiłam udać się pod skocznię.
Byłam szczęśliwa.Jechałam właśnie na zawody które kocham oglądać,a potem czekał mnie wieczór z cudownym chłopakiem który był dla mnie przeuroczy.Jak długo to mogło trwać?Jestem zdania,że wszystko co dobre szybko się kończy.Wieczna pesymistka,ale taka już jestem,nie ważne jak bardzo chciałabym to zmienić.Dokładnie nawet nie przyglądałam się biletom do momentu gdy musiałam znaleźć mój sektor.Okazało się,że był to oczywiście jeden z najlepszych,co tylko było kolejnym dowodem na to,ze Peter najnormalniej w świecie mnie rozpieszcza.Mimo,że wczorajsze skoki bardzo mi się podobały to wiadomo,jak bardzo serie konkursowe są efektywniejsze od tych kwalifikacyjnych.Nie mówię nawet o tym,że zawodnicy starają się dużo bardziej o jak najlepsze metry ale sama atmosfera staje się dużo cieplejsza.Naturalnie większość kibiców stanowiła nacja czeska,ale Polaków też nie było mało.W konkursie mieliśmy aż 5 zawodników z Polski,z czego wszyscy awansowali do drugiej rundy co bardzo mnie cieszyło.Mimo tego,że byłam tu dla Słoweńca to pamiętałam skąd pochodzę,komu kibicowałam od zawsze i przede wszystkim dzięki komu miałam okazję ich wszystkich poznać.Skoro mówimy o "moim" Słoweńcu to byłam z niego bardzo dumna,bo lądowanie na 191 metrze ostatecznie dało mu szóste miejsce po pierwszej serii.Peter podobnie jak ja był zadowolony,oddawał równe,solidne skoki które regularnie pozwalały mu plasować się w pierwszej dziesiątce.Poza Polakami i Peterem równie ważny był dla mnie wynik Jaki którego mimo krótkiej znajomości darzyłam dużą sympatią,ani trochę się nie wywyższał i był jednym z sympatyczniejszych ludzi jakich kiedykolwiek poznałam.Mógł wywieźć pozytywne odczucia z Harrachova,bo z jedenastego miejsca które zajmował po pierwszej serii awansował na szóstą pozycję która do tej pory była zarezerwowana dla Petera.Jemu natomiast udało się awansować o jedną pozycję po skoku o 3 metry dłuższym niż w pierwszej serii.Widząc jego radość sama automatycznie się uśmiechnęłam,cieszyłam się jego szczęściem.
Konkurs wygrał Gregor Schlierenzauer czego można się było spodziewać,był w końcu liderem klasyfikacji generalnej i nic nie zapowiadało tego,że mógłby stracić żółtą kamizelkę.Postanowiłam zostać na moim miejscu i poszukać Petera po dekoracji,bo nie umówiliśmy się w żadnym konkretnym miejscu.Na coraz wyższych stopniach podium stawali kolejno Jan Matura,Robert Kranjec i Schlieri.Tak się wciągnęłam w podziwianie triumfujących zawodników,że nie zwracałam uwagi na to co dzieję się w okół mnie.Nagle poczułam czyjś dotyk na mojej talii co automatycznie wywołało,że się wzdrygnęłam i gwałtownie odwróciłam.Za sobą ujrzałam Prevca,na którego twarzy gościło pytające spojrzenie.
- Przepraszam,nie chciałem Cię wystraszyć - odezwał się nieco skruszony jednocześnie gwałtownie zabierając dłonie.Było mi bardzo głupio za moją reakcję,tym bardziej,że widziałam jego zmieszanie i zażenowanie całą sytuacją.Przecież nie bałam się jego bliskości,był to odruch bezwarunkowy,bo najprościej w świecie nie spodziewałam się Petera w tym mieście.Postanowiłam to naprawić i pokazać mu ,że przecież nie zrobił nic złego.Podeszłam do niego bliżej i pocałowałam go w policzek,po czym jeszcze bardziej zbliżyłam się do niego,aby dobrze odbierał co chciałam mu przekazać i mocno się do niego przytuliłam.Pogratulowałam świetnego konkursu i to były ostatnie słowa które zdążyłam z nim zamienić,bo rozmowę przerwał nam jakiś Pan,który chwilę później okazał się być słoweńskim dziennikarzem.Chcąc nie chcąc (oczywiście mniej chcąc) musiałam wypuścić bruneta z objęć,bo ten oczywiście zgodził się na krótki wywiad dla portalu z jego ojczystego kraju.Oczywiście wywiad był po słoweńsku,więc nie miałam szans zrozumieć ani słowa. Gdy dziennikarz w ramach podziękowania uścisnął Prevcowi rękę i oddalił się na zaledwie pół metra,Słoweniec juz znajdował się przy mnie,zwinnym ruchem chwycił moją dłoń i ruszył szybkim krokiem przed siebie.
- Nie mamy czasu na kolejne wywiady - odwrócił głowę w moim kierunku i po wypowiedzeniu zdania uśmiechnął się co przecież robił tak rzadko.Nasze szybkie tempo spowodowało,że momentalnie znaleźliśmy się przy samochodzie ktory należał do Petera.Nie zdążyłam się obejrzeć,a już byliśmy w drodze.W drodze..ale dokąd? Nie wiedziałam i chyba nawet wolałam niewiedziec.W samochodzie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym ale były to głownie jakieś głupie tematy,ktore w żaden sposób nie należały do ambitnych,ale tak czasem trzeba!Chwilami patrzyłam na drogę i szybko domyśliłam się,że jedziemy do hotelu Słowencow w ktorym wczoraj świętowaliśmy wygrane kwalifikacje Jaki.Weszliśmy do pokoju który Peter dzielił ze wspomnianym przed chwilą kolegą z reprezentacji i odłożyliśmy nasze rzeczy.Brunet przeprosił mnie i udał się do łazienki. Nie dziwiło mnie to,że po skończonym konkursie chciał się choć trochę odświeżyć.Ja w tym czasie miałam chwilę aby się rozejrzeć.Po pokoju widać było,że mieszkają w nim mężczyźni.Nie był przerażająco brudny,ale jak na dwa dni mieszkania w nim nie można było powiedzieć,że dbali o niego.No nic,usiadłam na łóżku Petera i od razu poczułam ten piękny zapach który tak uwielbiałam.
Przejechałam wzrokiem po najbliższej okolicy i w oczy rzuciło mi się kilka charakterystycznych dla Słoweńców czapek,mianowicie z logiem Gorenje.Bez zastanowienia sięgnęłam po nie i zaczęłam dokładnie oglądać każdą po kolei.Zawsze lubiłam takie dodatki,więc pewnie dlatego to właśnie one rzuciły mi się w oczy.
-Podoba Ci się? - usłyszałam głos Słoweńca.Zlękłam się,nie słyszałam gdy wyszedł z łazienki,machnęłam rękami i czapka upadła mi na podłogę.Peter zaśmiał się tylko.
-Chciałbym żebyś ją nosiła,jest Twoja - odezwał się ponownie podnosząc czapkę i kierując ją w moją stronę.Podziękowałam mu,co on odwzajemnił pięknym uśmiechem.
Nadszedł najwyższy czas,żeby opuścić hotelowy pokój i udaliśmy się z powrotem do samochodu,ale tym razem pojechaliśmy do jakieś restauracji z daleka od centrum.Wydaję mi się,że był to celowy zabieg,brunet chciał mieć po prostu chwilę spokoju i wcale mu się nie dziwie.Okazało się,że Słoweniec miał wyliczone wszystko co do minuty,bo gdy tylko zasiedliśmy do zarezerwowanego przez niego stolika od razu otrzymaliśmy posiłek który okazał się był spaghetti.Zjedliśmy spokojnie,po czym spędziliśmy razem jeszcze kilka pięknych godzin,lecz jak wiadome wszystko co dobre szybko się kończy.Mówiłam nie tylko o naszym dzisiejszym spotkaniu ale również o mojej wycieczce do Czech.
- Czyli wszystko pozostało zgodnie z początkowym planem?Lecisz jutro przedpołudniem? - Peter zapytał gdy zeszliśmy na ten smutny dla mnie temat.Pokiwałam twierdząco głową.
-Mam w tym tygodniu wiele obowiązków i muszę już w poniedziałek być w szkole... - dodałam.Musiałam trochę się spiąć,zostały ostatnie miesiące do matury do tego studniówka za tydzień.Nie ważne jak bym chciała zostać na niedzielnym konkursie,po prostu nie mogłam.Musiałam choć trochę żyć moim realnym życiem.Wydaję mi się,że w pewnym momencie oboje uświadomiliśmy sobie,że to koniec naszego wspólnego weekendu,bo zarówno ja jak i Peter zrobiliśmy się mnie rozmowni i spokojniejsi.Jechaliśmy praktycznie w ciszy,a łzy cisnęły mi się do oczu,może przesadzałam,ale jego sama obecność i fakt jak się o mnie stara sprawiały,że czułam się potrzebna i kochana.Dawno tego nie czułam,a właściwie to chyba nigdy od chłopaka.Postanowiłam jednak wykorzystać nasze ostatnie chwile tutaj i pocieszałam się myślami,że przecież jeśli będzie chciał to zaprosi mnie na kolejne konkursy,a ja będę tylko na to czekać.Tak jak wieczór temu Słoweniec odprowadził mnie pod same drzwi.Postanowiłam zaprosić go do środka,bo chciałam jak najbardziej wydłużyć ten czas spędzony razem.Spojrzał na zegarek i zgodził się,ale z góry uprzedził,że niestety nie będzie mógł być długo.Rozumiałam to,przecież to nie było zależne tylko od niego.Poza tym chciałam,żeby drugi konkurs poszedł mu równie dobrze albo nawet lepiej.Usiedliśmy na moim hotelowym łóżku które z racji tego,że był to pokój przeznaczony dla dwóch osób nie należało do najmniejszych.Siedzieliśmy na przeciwko siebie po turecku i rozmawialiśmy jeszcze kilkanaście minut po czym dostrzegłam,że Peter ponownie zerka na zegarek i już wiedziałam co to oznacza.Momentalnie złapał mnie za dłonie i delikatnie przyciągnął do siebie.
-Przepraszam,że nie mogę zawieźć Cię na lotnisko..to nie zależy ode mnie czy startuję w treningach,naprawdę...- zaczął kolejny raz wygłaszać przeprosiny które nie miały najmniejszego sensu.
-Ale ja to doskonale rozumiem,to ja przepraszam,że nie będzie mnie na konkursie.- wcięłam mu się w połowie zdania,bo nie chciałam kolejny raz słuchać tego samego.Nic już nie powiedział tylko delikatnie westchnął,uśmiechnął się do mnie i wstał z łóżka.Niestety,jakbym nie przeciągała ta chwila musiała nadejść,on musiał w końcu wrócić do swojego hotelu,a ja w miarę wyspać się i przygotować do podróży.W teorii brzmiało to bardzo prosto,ale w praktyce wcale nie było takie łatwe gdy dołoży się do tego uczucia.Odprowadziłam go do drzwi doskonale zdając sobie sprawę z tego,że żegnam się z nim i nie wiem na jak długo co tym bardziej działało mi na nerwy.Nie czekając na żaden ruch splotłam ręce na jego karku i delikatnie się przytuliłam.Oczywiście odwzajemnił to,po chwili odsunął się o kilka centymetrów ode mnie i spojrzał mi w oczy.Wiedziała z doświadczenia do czego to zmierza i miałam tylko nadzieję,że poprawnie odczytałam znaki.Peter delikatnie się nade mną nachylił i pocałował mnie.Był to nasz pierwszy pocałunek,ale znacznie różnił się od wszystkich w moim życiu.Oboje doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego,że pakujemy się w coś cholernie trudnego do pielęgnowania.
Boje się,że nie będziecie zadowoleni,bo ja specjalnie nie jestem :/
Cudowny rozdział, nie mogę się już doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńW końcu coś nieco dłuższego. Dalej jednak będę marudził :D Super rozdział, czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń@LPinPoland
Jak to nie jesteś zadowolona? To jest świetne, cudowne, super...
OdpowiedzUsuńSzkoda ze już musieli się pożegnać, myślałam ze może w tym hotelu do czegoś doidzie i dobrze myślałam pocałowali się, jupi
Ogolnie to chyba zwiazek z skoczkiem jest trudny, on cały czas w drodzę...
Ale życze zeby to przetrwali
Pozdrawiam i całuje
Weroooo...
<33333 Ja Cie ! ♥ ten rozdział jest wspaniały i ta końcówka.. Tak bardzo bym chciała żeby byli razem fsfiushfsbiusbvusb <3 żeby im się udało ! :**** czekam z zniecierpliwieniem na następny ! KC ♥
OdpowiedzUsuńCo nie? Jak nie jak tak. Bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńtylko kiedy się teraz zobaczą? Może coś z tą studniówka?
A mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że muszą się już rozstać, ale Wiki ma przecież szkołę, a Peter kolejne konkursy... Życie ze sportowcem nie należy do łatwych. Mam nadzieję, że wrotce znowu się spotkają. No i w końcu się pocałowali! :)
Pozdrawiam, @lullaby720
Dlaczego nie jesteś zadowolona?Jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńOstatnia scena najlepsza. Ich pierwszy pocałunek <3
Baaardzo mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńTen pocałunek, to takie słodkie<3
jeju ! to jest genialne !
OdpowiedzUsuńBardzo liczyłam na ten pocałunek i się w końcu doczekałam <3
A no i fajnie by było, gdyby zaprosiła go na studniówkę ;)
Byłoby słodko <3
Czekam na następny !
@MalikMyLovee
Świetny rozdział! W końcu się doczekałam pierwszego pocałunku :)
OdpowiedzUsuńJuż czekam na następny :)
Pozdrawiam :)
Jak można być niezadowolonym z tak świetnego rozdziału ?!
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to będzie dalej, na jakie zawody zaprosi ją Peter? Pewnie Planica :D
Czekam na kolejny,
Pozdrawiam :*
Peter cudownym Słoweńcem jest, a jakżeby inaczej ;))
OdpowiedzUsuń"Oboje doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego,że pakujemy się w coś cholernie trudnego do pielęgnowania." - i to jest święta prawda. Ja sobie chyba nawet nie jestem w stanie czegoś takiego wyobrazić. On zawsze w zjazdach i rozjazdach, a ona albo pod skocznią, albo na niego czeka. Ciężkie jest życie takich par. Ale wierzę, że sobie poradzą.
Jest takie ładne słowo, które pomaga: miłość. ;)
Pocałunek... no nareszcie i wreszcie.
Pozdrawiam ;**
A rozdział dobry, proszę się nie czepiać. Czytelniczki (bądź czytelnicy) są bardzo zadowolone (zadowoleni) ;))
Kiedy następny? :) cudo aż chce się czytać... proszę dodaj szybciutko :* xx
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńświetny! :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że piszę komentarz dopiero teraz ale nie działają mi komentarze z telefonu.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że przez cały poniedziałek odświeżałam twojego bloga bo miałam przeczucie, że dodasz. No i się nie myliłam :D
A co do rozdziału. Bardzo mi się podoba, cenię to że nic nie jest przyśpieszone tylko spokojnie opisane :)
Czekam z niecierpliwością na następny xxx
Jeju, jaki kochany. *.*
OdpowiedzUsuńTak wolno i spokojnie wszystko opisane. Kooocham. ♥
Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam dostępu do kompa. :c
Rozdział genialny.
Pocałunek. Aww.... ♥♥
Czekam z niecierpliwością na następny. xx
Pozdrawiam.
Uwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały na raz i nie mogę się doczekać kolejnych.
Bardzo wciągające ♥
Kocham to opowiadanie:-P czekam na następne rozdziały:-P pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDawaj szybko następny! Za bardzo lubie Prevca i za bardzo polubiłam twój blog :D Nie każ mi czekać!
OdpowiedzUsuńMeega ;)
Czy tylko ja miałam jakieś takie dreszcze?
OdpowiedzUsuńEj no żal .. w takim momencie to skończyłaś? Moje serce krwawi.. na całe szczęście mam przed sobą jeszcze 10 rozdziałów *_*
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się twoje opowiadanie, jest inne od reszty i zdecydowanie inne od innych opowiadań o skoczkach, które czytam lub już przeczytałam. Krótko mówiąc jest oryginalne. Pewnie moje gadanie Cię nudzi więc dodam tylko że rozdział zajebisty i ide czytać dalej ;)) @_Little_Vamp_
Nie marudz jest ekstra do tej pory jakie dotychczas czytałam blogi jest niesamowity.No i w końcu doczekałam się na ten pierwszy pocałunek czekam na więcej takich pocałunków.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne. Podoba mi się jest naprawdę bardzo fajne i ciekawe. :D
OdpowiedzUsuń