niedziela, 6 kwietnia 2014

12."Nie ma to jak zrobić na kimś dobre pierwsze wrażenie"

Nadszedł czas mojego pożegnania z Finlandią,ale jest to zupełnie inne pożegnanie niż wcześniej przewidywałam.Błyskawicznie się spakowałam i zszedłszy na dół czekałam na transport na dworzec.Minęło kilka minut gdy zbliżyłam się do samochodu który po mnie przyjechał.Był to oczywiście Peter,który dzień wcześniej potwierdził jedynie jak ważną osobą stał się w moim życiu.Automatycznie szeroko się uśmiechnęłam i ruszyłam w stronę auta.Otworzyłam drzwi i usiadłam na miejscu pasażera.Gdy na niego spojrzałam uśmiechnęłam się jeszcze szerzej po czym objęłam dłonią jego kark,aby następnie pozwolić mu się pocałować.Nie mieliśmy dużo czasu,bo odprawa zajęła nam sporo.Mieliśmy tylko chwilę na ostateczne pożegnanie,ale Peter zdążył wcisnąć mi do ręki jakiś bilet.
-Przecież ja mam bilet,tutaj. - powiedziałam zdziwiona machając drugą dłonią.Prevc zaśmiał się.
-Spójrz - Wyciągnął zawartość koperty po czym ponownie mi ją przekazał.Owszem,były to bilety ale potrzebne mi dopiero za kilkanaście dni.Mianowicie dotyczyły one konkursów na zakończenie sezonu w ojczyźnie Petera - Słowenii.Po zrozumieniu,że dostałam od niego kolejny prezent spojrzałam na niego czule i posłałam mu ciepły uśmiech.
- Bardzo chciałbym żebyś była ze mną w Planicy. - zamruczał mi do ucha splatając jednocześnie nasze dłonie.Zwrócił tym moją uwagę,więc przeniosłam wzrok na nasze ręce,po czym ponownie spojrzałam na niego.Pokiwałam twierdząco głową aby dać mu sygnał,że zamierzam się pojawić.Cała ta sytuacja przebiegała ekspresowo,bo naprawdę nie było już czasu.Słoweniec złożył pocałunek na moim czole po czym rozplótł nasze palce i pozwolił mi spokojnie dotrzeć do samolotu.Wracałam spokojna jak nigdy wcześniej.Wiedziałam,że jest mój,choć oczywiście to nie była kwestia posiadania.Po prostu mogłam mu ufać i wiedziałam na czym stoję.Spotykaliśmy się i był jedyny w moim życiu dlatego cieszyłam się świadomością,że on też skupia swoją uwagę jedynie na jednej osobie - byłam to ja.Na samą myśl szeroko się uśmiechnęłam.Założyłam słuchawki,zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na odprężenie przy dźwiękach Arctic Monkeys,Coldplaya i innych moich ulubionych zespołów wracałam zrelaksowana do kraju.Zrelaksowana i szczęśliwa jak nigdy.

                                                                   ~*~
Szczerze mówiąc to nie byłam zbyt przejęta szkoła w ostatnim czasie.Od studniówki nawet nie dotknęłam książek,a przecież niedużo czasu zostało do tego najważniejszego egzaminu dla każdego licealisty - matury. Prawdę mówiąc nie ciągnęło mnie ani do nauki,ani tym bardziej do znajomych.Najnormalniej w świecie nie utrzymywałam kontaktu z nikim poza moją Anią,chociaż z nią tez nie rozmawiam tyle ile powinnam.Takie myśli trzymały się mnie gdy byłam w drodze do domu,prosto ze szkoły w czwartkowe popołudnie.Moim głównym celem do końca roku szkolnego było unikanie Filipa co jak dotąd szło mi dość sprawnie.Dotarłam do domu i pierwsze co zrobiłam to opadłam bezwładnie na łóżko.Byłam zmęczona moją obojętnością na wszystko.Zacisnęłam pięści,był to prosty,automatyczny gest.Muszę się wziąć za siebie.Spojrzałam na bilety lotnicze które leżały obok mnie.Od jutra calutki tydzień spędzam w Słowenii,z moim ulubionym skoczkiem,który mimo tego jak wiele dla mnie znaczył nie mógł stać się jedynym ważnym aspektem mojego życia.Postanowione.Zaczynam naukę i staram się żyć realniej swoim życiem po powrocie z Planicy.Wielkimi krokami zbliżał się koniec sezonu,do letniego Grand Prix zostało kilka ładnych miesięcy także Peter powinien mieć dla mnie więcej czasu.Zaczęłam pakowanie,szło mi dość opornie dlatego musiałam poświęcić na niego kilka ładnych godzin.Zmęczona,szybko usnęłam.Może to i lepiej,przede mną długie 7 dni w Słowenii.

                                                                       ~*~
W Planicy od rana wiał silny wiatr. Podroż zajęła mi kilka ładnych godzin,kolejną ważną rzeczą było zameldowanie się w hotelu no i potrzebna mi była chwila na odetchnięcie.W efekcie nie dotarłam na treningi i spóźniłam się na kwalifikację .Zdarzyłam na skoki...20 zawodników? Nie miałam jednak na co narzekać,bo większość z oglądanych przeze mnie lotów była długa i efektowna.Nie zwykłam podróżować po świecie,dlatego ogromnym wsparciem był dla mnie fakt,że w każdym kraju,na każdym konkursie mogłam odnaleźć choć garstkę ochoczo kibicujących Polaków.Zawsze dołączałam się do nich,a oni przyjmowali mnie ciepło widząc,że jesteśmy rodakami.Była to piękna więź ,a ja byłam dumna,że mogę nazywać się Polką.Mina trochę mi zrzedła gdy przypomniałam sobie jeden ironiczny fakt - głownie byłam tu nie po to by wspierać Maćka Kota,Piotra Żyłę czy Kamila Stocha ale Petera Prevca który jak wiadomo powszechnie Polakiem nie był.Uśmiechnęłam się śmiejąc sama z siebie i z całej tej sytuacji.Dopiero teraz uświadomiłam sobie dokładnie z kim się spotykam.Na pewno można było to zaliczać do związków na odległość.Ponownie się zaśmiałam kręcąc z niedowierzaniem głową.Nigdy bym nie pomyślała,że będe  zdolna do takiej relacji,zawsze byłam jej przeciwna.


Kwalifikacje skończyły się kilkanaście minut temu,a ja czekałam na mojego bruneta.Wiedziałam już,że dziś z Peterem będę mogła spędzić jedynie kilkadziesiąt minut,bo uprzedził mnie,że zapowiedziano konferencje dla całego Slovenia Teamu.Posmutniałam odrobinę na myśl,że będę musiała zorganizować sobie jakoś czas...Z rozmyśleń wyrwał mnie Prevc który bezszelestne zbliżył się do mnie i objął mnie w talii zachodząc od tyłu.Była to dokładnie identyczna sytuacja jak przed kilkoma tygodniami z tą różnicą,że teraz wiedziałam kogo mam się spodziewać i czekałam na to.Sprawnie obrócił mnie twarzą do siebie i skradł mi buziaka.Nie będąc dłużna splotłam ręce na jego karku i wpiłam się w jego usta,oddając pocałunek.Po chwili czułości zdążyliśmy zamienić dosłownie dwa zdania po czym usłyszeliśmy kogoś krzyczącego do Petera po imieniu. Był to Jurij Tepes który zaczął wskazywać ręką w stronę busa Słowenii.



-Daj mi sekundę - wydusił z siebie Prevc i przemieścił się ekspresowo nie wiadomo kiedy.Przede mną przechodziła grupa ludzi więc odruchowo zrobiłam kilka kroków w tył.Poczułam,że wpadłam na coś twardego,po czym straciłam równowagę i omal nie wylądowałam na ziemi.Przeklęłam pod nosem w ojczystym języku,po czym po opanowaniu sytuacji odwróciłam się,żeby zobaczyć co było obiektem mojego "wypadku"moim oczom ukazał się chłopak który otrzepywał ze śniegu narty,które zdążył podnieść po moim ataku.No pięknie,wpadłam na jakiegoś skoczka.Wypadałoby przeprosić.
-No proszę,Polka - odezwał się do mnie chłopak,powoli podnosząc się z pozycji kucającej do stojącej.Gdy jego twarz znalazła się na wysokości mojej to nie miałam już wątpliwości.Był to Maciek Kot.





Ale jak do cholery wpadł na to,że jesteśmy rodakami? Po chwili doznałam oświecenia,przecież całkiem wyraźnie przekleństwo w naszym języku,nie wiedzieć kiedy wydarło się  z moich ust.Gdy tylko sobie to uświadomiłam odruchowo zakryłam usta dłonią i oblałam się rumieńcem.Maciek jedynie zaśmiał w odpowiedzi na moją reakcję.
-Przepraszam,zagapiłam się - w końcu zdecydowałam się zrobić to co miałam parę minut temu,mianowicie przeprosiłam.
-Nie ma problemu. - odpowiedział niby do mnie,ale jego wzrok przeniósł się już na bus Słoweńców.Najwidoczniej musiał zauważyć mnie z Peterem,stąd jego zdziwienie o moim pochodzeniu ,no bo gdzie jak gdzie ale w Planicy można było znaleźć wielu Polaków.Nie wiedziałam,czy powinnam wyprzedzić jego pytanie,ale postanowiłam zachować dla siebie informację o mnie i Prevcu. Na moje szczęście nic nie musiałam mówić,bo Peter z powrotem był przy mnie .Obdarował uśmiechem Kota,łapiąc mnie jednocześnie za rękę i ciągnąc w stronę samochodu.Szłam patrząc przed siebie,lecz po chwili się odwróciłam,przyglądałam się Polakowi.Ten początkowo był odwrócony w przeciwnym kierunku ale po chwili nasze spojrzenia się spotkały.Wyglądał na dość zdziwionego,ale mimo wszystko przyjacielsko się do mnie uśmiechnął i machnął głową w górę w geście pożegnania.Odmachałam mu "wolną ręką" po czym odwróciłam się tak,że znów szłam przed siebie."Nie ma to jak zrobić na kimś dobre pierwsze wrażenie" przewróciłam oczami ponownie oblewając się rumieńcem na wspomnienie jakimi słowami "przywitałam" Maćka....






Wydawało mi się dłuższe jak pisałam,wtf:( Tak czy inaczej jest rozdział,zdjęcie dla Petera będzie piękne jak dalej będziecie tak nadsyłać swoje fotografie,więc podsumowując chce wam podziękować :*  co nie zmienia faktu,że jakby pojawiło się duuuuuużo komentarzy to bym się nie obraziła bo bardzo lubie je czytac!



CZYTAM = KOMENTUJE
KOCHAM WAS :*

13 komentarzy:

  1. super ^_^ czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem jak najbardziej za tym żeby oni byli razem. Nie ma to jak spotkanie dwójki Polaków w innym kraju xD ok ok

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jjjhjjhjdjs :* kolejny świetny rozdział.mała :* love <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha po przeklenstwie najlepiej poznac Polaka

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha najlepiej w taki sposób znaleźć Polaka :D
    Zabijasz tym swoim ff no <3
    Czekam na kolejny i mam nadzieję, że dłuższy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha fajnie Maćka poznała xD ale krótkie.... No samo to :ccc nie wiem czemu ale wyczuwam powoli jakąś drame xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rodział :-) Czekam na następny. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. i mamy Maćka ^^
    heheheheh xdd
    ćśśś... ja wcale nie mam głupich pomysłów własnie :P
    świetny rozdział :D
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały! Czekam na kontynuacje części z Maćkiem :3 może być ciekawie :3 powodzenia @paty_ika

    OdpowiedzUsuń
  11. O i pojawił się Maciek. Ciekawe co "namiesza" w tej historii ...
    Oby to nie zniszczyło relacji z Peterem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny. ♥
    Pojawił się Maciek. Mam nadzieję, że nic nie namiesza. xD
    Czekam na kolejny. ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chce Wam się nic pisać - napiszcie głupie "przeczytałam/em," "ok" "w porzadku" czy coś w tym stylu,prosze!

Każdy komentarz daje większą motywację do pisania!