Dzisiaj jest kolejny konkurs ale nie wiedziałam czy powinnam na niego iść. Peter może nie życzyć sobie mojej obecności.Przez minioną noc przez moją głowę przewinęły się tysiące myśli.Raz płakałam z bezsilności i dlatego,że byłam dla niego tak okropna,a po chwili ogarniała mnie złość na niego i jego reakcję. Przecież nie byliśmy parą,zaledwie się pocałowaliśmy co przecież jeszcze o niczym nie świadczy.Naprawdę nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć,tym trudniej było mi sobie wyobrazić co roi się w jego głowie.Po długim rozważaniu stwierdziłam,że udam się na te zawody.Przynajmniej będę miała okazję spojrzeć mu w oczy i usłyszeć co ma mi do powiedzenia,nawet jeśli zażyczy sobie,aby urwać naszą znajomość.Na samą myśl posmutniałam.Oczywiście tego nie chciałam ale nie przewidywałam takiej reakcji z jaką się wczoraj spotkałam.Mimo tego,że mógł poczuć się zraniony,to ja też nie czułam się najlepiej.Otworzyłam się przed nim,opowiedziałam coś co było dla mnie tak ciężkie i nie dostałam żadnego wsparcia.Od razu od tej urodziła mi się w głowie nowa myśl.Myśl,że byłam samolubna,nie mogę tyle myśleć o sobie.Na przeprosiny zasłużył on,a nie ja.
~*~
Udałam się pod skocznie zdecydowanie wcześniej,mianowicie byłam tam sporo czasu przed rozpoczęciem serii treningowej.Nie było to przypadkowe,miałam do wypełnienia pewien plan.Stałam na parkingu przez obiektem wypatrując nadjeżdżających samochodów.Gdy moim oczom ukazał się bus ekipy Słoweńskiej wyciągnęłam mój telefon,wybrałam numer i czekałam na połączenie.
-Tak? - usłyszałam w słuchawce głos Jaki.
-Nie mów na głos z kim rozmawiasz.Chodź tu,stoję na końcu parkingu,przy pamiątkach. - udzieliłam mu szybkiej instrukcji.
- Właściwie to średnio mam czas.Nie możemy porozmawiać po konkursie? - odparł błyskawicznie na moją prośbę.
-Jaka proszę,to jest dla mnie ważne. - powiedziałam błagalnym tonem.
-No dobra,zaraz tam przyjdę,ale nie będę mógł Ci poświęcić dużo czasu. - wypowiedział to zdanie lekko poirytowany,ale nie obchodziło mnie to w tym momencie.Potrzebowałam jego pomocy.Bacznie przyglądałam się busowi Słoweńców.Kolejno wyszli z niego Tepes,Pungertar,Kranjec,a na samym końcu Prevc i Hvala.Widziałam ich z daleka więc nie słyszałam ich,ale z ich gestów dało się odczytać,że prawdopodobnie Peter pyta Jaki gdzie idzie,a ten pomachał telefonem idąc w moim kierunku,więc zapewne skłamał,że musi gdzieś zadzwonić.Gdy zbliżył się dostatecznie blisko,a reszta Slovenia Team zniknęła mi z oczu wyłoniłam się zza budek i uśmiechnęłam się do młodego bruneta.
- Peter mówił coś o mnie? - wypaliłam nie mogąc dłużej się powstrzymać.Jaka pytająco podniósł jedną brew.
-Nie bardzo -odparł. - a powinien? -dodał,widząc moje rozczarowanie.Obejrzałam się za siebie i bezwładnie usiadłam na krawężniku zasłaniając twarzą dłonie.
-Jaka...ja zrobiłam coś głupiego,a Peter niesamowicie się na mnie wkurzył - przedstawiłam mu w skrócie sytuacje.Młody Słoweniec usiadł obok mnie.
-Skoro nawet o mnie nie wspomniał to najwidoczniej nawet się nie przejął,że się pokłóciliśmy. - mówiąc to wszystko dalej zakrywałam dłońmi twarz i zapewne gdyby Hvala nie siedział tak blisko to nic by nie usłyszał.
-Znam Petera nie od dziś i to na pewno nie oznacza,że się nie przejął.Wręcz przeciwnie,on się nie żali,on przeżywa wszystko w środku - mówiąc ostatnie słowa Jaka dotknął swojej klatki piersiowej,wskazując na serce.
Widząc,że podniosłam swój wzrok,żeby zobaczyć jego gest skorzystał z okazji i szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Ej,głowa do góry! - brunet patrzył na mnie cały czas,powoli podnosząc się z miejsca.Gdy już stał nade mną spojrzał na zegarek.
-Ja naprawdę muszę iść,przepraszam.. - powiedział dużo milej niż gdy tłumaczył mi brak czasu przez telefon.
Skinęłam głową w aby uświadomić mu,że rozumiem.
- Porozmawiasz z nim? - spytałam gdy Słoweniec był już gotowy do odejścia.
- Lepiej sama to zrób - odpowiedział mi wesołym tonem idąc szybkim krokiem w stronę skoczni.
Odprowadziłam go wzrokiem,zostając na tym samym miejscu kolejne kilkanaście minut.
Dzwoniłam jeszcze kilka razy ale Peter ode mnie nie odbierał.Krew mnie zalewała,bo wiedziałam,że robi to celowo.On zawsze odbierał,wniosek?Ignorował mnie. Miałam tego powoli dość.Nie dał mi nic wytłumaczyć,męczyło mnie to.Stwierdziłam,że skoro on mnie olał to ja oleje konkurs.Oczywiście dalej kochałam skoki,kochałam kibicować ale to był inny dzień niż wszystkie pozostałe. Po prostu byłam na tyle zła,że bałam się trafić na niego,a przecież było to bardzo prawdopodobne.Wracałam następnego dnia,ale dalej nie wiedziałam czy przypadkiem wczoraj nie widziałam Słoweńca ostatni raz w życiu.Już nie chciało mi się płakać.Nie wiem o w tym momencie odczuwałam,właściwie to nie chciałam czuć już nic.
~*~
Spędziłam w hotelu dobre kilka godzin nie robiąc nic konkretnego,ale pożytku z tego nie było.Siedziałam w łóżku,zamówiłam jakieś jedzenie,oglądałam filmy,ale tak naprawdę próbowałam oderwać myśli od tego gdzie jestem,a gdzie powinnam być.Spojrzałam na telefon który leżał na półce znajdującej się naprzeciwko mnie.Porządnie się wyciągnęłam,ale udało mi się dosięgnąć mojego celu.Kolejny,niezliczony raz wybrałam numer Petera,kolejny,niezliczony raz słyszałam sygnał,po czym włączała się poczta głosowa.Cisnęłam telefonem przed siebie z całej siły,na szczęście łózko zamortyzowało rzut i ostatecznie wylądował na mojej poduszce.Odetchnęłam głęboko i sięgnęłam po telefon ponownie.Peter wybrał za nas oboje,skoro nie ma ochoty się ze mną kontaktować to musi być koniec.Nie chciałam jednak odejść bez słowa,postanowiłam chociaż pożegnać się z tymi którzy jeszcze się do mnie odzywają.Wybrałam numer Jaki.
- Siema! - usłyszałam głos Słoweńca
-Jesteś zajęty? - nie chciałam tracić czasu,preferowałam rozmowy na żywo.
-To zależy,co jest? - słysząc to pytanie zastanawiałam się co mam powiedzieć.
-Jutro wyjeżdżam no i... - w tym miejscu poczułam suchość w gardle - chciałam się pożegnać,bo najprawdopodobniej więcej nie pogadamy - wydusiłam ochryple powstrzymując łzy.
-Jasne,daj mi kilkanaście minut...no max pół godziny i jestem u Ciebie - odpowiedział szybko po czym bez żadnego pożegnania rozłączył się.Mimo wszystko cieszyłam się,bo w końcu powiedział że przyjedzie.Postanowiłam odrobinę się ogarnąć,żeby go nie wystraszyć,bo zdawałam sobie sprawę z tego,że nie wyglądam najlepiej.Poprawiłam makijaż,wyczesałam włosy i przebrałam się,co zajęło mi dobre 20 minut.Zostało mi czekać na Hvale.Podeszłam do okna i czekałam aż zobaczę samochód Słoweńca.Było mi niezwykle smutno,bo o tyle o ile Jake będę mogła uścisnąć ostatni raz to Peter który jest mi dużo bliższy jest niewzruszony i nawet nie obchodzi go gdzie jestem i jak ja się czuję.Sama sobie byłam winna,ale nie żałuję ani trochę,że powiedziałam prawdę.On na to zasługiwał.
Usłyszałam pukanie do drzwi.Momentalnie otrzeźwiałam,wyjrzałam jeszcze raz przez okno.Nie stał tam samochód Jaki.Podeszłam do drzwi po czym zorientowałam się,że nie ma w nich wizjera.Lekko mnie to poirytowało.Spojrzałam jeszcze raz w lustro,poprawiłam włosy,odetchnęłam i otworzyłam drzwi.Ukazał mi się uśmiechnięty Słoweniec.Odwzajemniłam jego uśmiech lecz po chwili zniknął mi z twarzy.Stało się tak,ponieważ Hvala przyciągnął do siebie Prevca.Energicznie pociągnął Petera za koszulę,tak że stał prosto przede mną.Wcześniej musiał stać za framugą,bo przez myśl by mi nie przeszło,że go tu zobaczę.Starszy Słoweniec spojrzał gniewnie na młodszego kolegę,poprawił kołnierzyk,który kilkanaście sekund wcześniej została pognieciony,a następnie przeniósł wzrok na mnie.Tym razem patrzył inaczej,blado się do mnie uśmiechnął i zawstydzony trzymał ręce za plecami.Jaka przyjacielsko objął go ramieniem,wyglądając na nieprzejętego spojrzeniem którym przed chwilą został obdarowany.Peter jedynie westchnął,a Jaka już skoncentrowany był na mnie.Puścił mi oko,po czym pomachał dając mi do zrozumienia,że jego wizyta dobiegła końca.Energicznie poklepał Petera po plecach jakby chciał powiedzieć " dasz radę stary!" i po chwili młodszy Słoweniec zniknął.
Brunet patrzył na mnie cielęcymi oczami jeszcze dłuższa chwilę,z rękami wciąż splecionymi za plecami.
-Mogę wejść? - spytał,mówiąc bardzo cicho i nieśmiało.Nie odzywając się otworzyłam szerzej drzwi,okazując mu,że moja odpowiedź jest twierdząca.Nie wiedziałam co ma znaczyć jego wizyta.Nie wiedziałam po co Jaka go tu przywiózł,czy z nim rozmawiał i nawet jeśli tak to co z tej rozmowy wynikło.Skorzystałam z tego,że to on przyszedł więc czekałam na to co ma do powiedzenia.Stanęłam na przeciwko niego ze skrzyżowanymi rękoma.Posłałam mu pytające spojrzenie.On cały czas mi się przyglądał,wydaję mi się,że nawet chciał coś powiedzieć,ale zrezygnowany westchnął i ruszył w stronę mojego łóżka.Bezwładnie na nie opadł i zakrył dłońmi twarz.Tym bardziej nie był to dla mnie żaden znak.Stałam cały czas w tym samym miejscu,jedynie obróciłam się o kilka stopni,żeby był z nim równolegle.Zajęło mu to dłuższą chwilę,ale w końcu zabrał dłonie z twarzy i przeniósł swój wzrok na ziemię.
-Wiesz czemu wtedy kazałem Ci wyjść? - zadał pytanie ze wzrokiem dalej wlepionym w podłogę.Nie wiem czy było to pytanie retoryczne,ale nie zamierzałam na nie odpowiadać.Na sekundę podniósł wzrok aby upewnić się,że nie usłyszy ode mnie nic.
-Jak rozumiesz naszą relację? - kontynuował,pytając o kolejną rzecz.
-A jak Ty ją rozumiesz? - błyskawicznie odpowiedziałam,aby móc się dopasować do jego wypowiedzi.Ponownie westchnął po czym kilkadziesiąt sekund się nie odzywał.
-Myślałem,że coś nas łączy.Ja to tak odbierałem.Nigdy nie było powiedziane kim dla siebie jesteśmy,ale wiadomo w jakim kierunku to zmierzało dlatego wierność była dla mnie czymś oczywistym. - wypowiadając ostatnie słowa głos delikatnie mu się zapadał,a ja wreszcie znałam odpowiedź na jego pierwsze pytanie.Czuł się zraniony,bo mu na mnie zależało.Momentalnie zmieniłam moje podejście.Powoli zbliżyłam się do niego,usiadłam obok i położyłam delikatnie dłoń na jego dłoni.
-Masz stuprocentową rację,przepraszam.. -odezwałam się.
-Nie skończyłem. - odpowiedział mi chłodno,ale jednocześnie zacisnął dłoń na mojej dłoni dając mi sprzeczne znaki.
-Nie byłem,nie jestem i nigdy nie będę za to zły na Ciebie.Złościłem się na siebie samego,bo to moja osobista porażka.- Już miałam przygotowaną odpowiedź,ale z jego wyrazu twarzy wyczytałam,że to nie koniec i mam dać mu dokończyć.
-Bardzo mi na Tobie zależy i nie mogłem znieść myśli,że ktoś Cię skrzywdził,a mnie tam nie było.- Odwrócił się tak,że siedzieliśmy na przeciwko siebie.Podniósł w końcu wzrok tak,że patrzył prosto na mnie.
-Myślałem,że to nie ma większego sensu,ale już rozumiem,że się myliłem. - nie rozumiałam o co mu chodziło.On w tym czasie zamknął oczy i wziął głęboki oddech.Gdy otworzył je ponownie patrzył prosto w moje.
-Chcę,żebyś mogła być pewna,tego,że mi na Tobie zależy.Chcę,żebyś wiedziała,że moje uczucia są szczere i mocne - mówiąc to wszystko był taki słodki.Wypowiadał słowa nieśmiało ale jednocześnie świadomie,tak jakby chciał podkreślić,że jest pewny tego co mówi ale nie jest pewny czy ja czuję to samo.Łzy napłynęły mi do oczu.Wiedziałam już wcześniej,że dziś będę płakać ale nie pomyślałabym,że ze szczęścia.Nie dałam mu powiedzieć już ani słowa.Wtuliłam się w niego z całej siły,a po chwili podniosłam się do wysokości jego twarzy i wpiłam się w jego usta.Związek to nie tylko branie,ale i dawanie.Chciałam mu pokazać,że zgadzam się z każdym wypowiedzianym przez niego słowem oraz okazać jak ciężkie były dla mnie te kilkadziesiąt godzin w których brakowało mi świadomości,że o mnie myśli.Dało mi to wiele do myślenia.Byłam zakochana.Z pewnością mogę to przyznać.
Jest 11! Mam nadzieję,że podoba Wam się,błagam,komentujcie,jakkolwiek,byle szczerze!
Kocham Was bardzo bardzo bardzo
CZYTAM - KOMENTUJE <3
Jejkuu...
OdpowiedzUsuńNo nie moge, to było takie uwncvhwukmwjcir *-*
potrzebuje więcej, potrzebuje tego tak jak tlenu ;___; Kocham Twoje ff <3
awww słodkie <3
OdpowiedzUsuńNwm napisać.... poważnie rozdział tak mi się podoba że aż brak słów *.* Peter taki słodki awww :33 czekam na nn ♥♥
OdpowiedzUsuńsuper! :) A końcówka to już w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńWiesz jak bardzo.kocham to opowiadanie ! :**** jest mega <3. Czekam na nn :* Peter taki Awww taki ijdbxhdh taki słodki *_* Twoją @luv_1d_bromance :*
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, czytam od początku. Cieszę się, że się pogodzili. Nie będą mieli łatwo, ale jeśli ich miłość jest silna to dadzą sobie radę. Pisz szybko kolejny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowne jkhrjkth
OdpowiedzUsuńJeeej. Peter taki kochany. *.*
OdpowiedzUsuńJaka. Mały, podstępny geniusz. Hahahah.xD Uwielbiam go.
Wql uwielbiam twoje opowiadanie. Nie mogę się nigdy doczekać kolejnego rozdziału. Pisz migusiem kolejny.
Pozdrawiam.
Świetny rozdział czekam na więcej *.*
OdpowiedzUsuńBoże, Boże, Boże, najcudowniejsze ff jakie kiedykolwiek czytałam, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę :)
Cudowne :")
OdpowiedzUsuńPiękne, dobrze, że się pogodzili<3
OdpowiedzUsuńPodoba to mało powiedziane :* jest cudownie :* caluję : )
OdpowiedzUsuńPowiem że naprawdę fajnie piszesz. Ciekawa historia. :-) Czekam na kolejny:-)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest genialne.:D Uwielbiam je po prostu *.* czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę. :)
OdpowiedzUsuńJAKI PETER JEST SŁODKI! (Boże,ja to powiedziałam?!) W końcu się przyznał! w końcu otwarcie powiedział,że mu na niej zależy ;) mam tylko nadzieję,że tego oboje nie spieprzą ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na opowiadanie o norweskich skoczkach ; http://heja-norge.blogspot.com/
Eeeee no, za słodko. :D Dodaj dreszczyku, żeby było bardziej... rzeczywiste ^^ Nie umniejszam jednak starań Petera, bo się chłopak musiał nieźle wysilić, by wyznać tak "urocze coś", no i przełamał się. Keep doing it :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial! :)
OdpowiedzUsuńoooo jeju jaka końcówka słodka. Fajnie, że wszystko sobie wyjaśnili. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Świetny rozdział! I jeszcze końcówka taka słodka <3
OdpowiedzUsuńAz sie sama poryczalam ;)
OdpowiedzUsuńdziewczynp przeczytalam wszystkie rozdzialy i z niecierpliwpscia czekam na dalszy rozwoj akcji! :)
Rozdział świetny, czekam na kolejne! :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział <3 @Natalka546
OdpowiedzUsuńŚwietny! Jezusieimaryjo nie wiem jak wytrzymam do następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak jeszcze mnie zaskoczysz! ;)
Życzę duuużo weny! xx
Opowiadanie czytam od początku i uważam, że piszesz świetnie! Peter jest tu taki kochany, że aaaw :D Jedyną i tylko, jedyną rzeczą, którą mogłabyś poprawić to wstawianie przeciwników w odpowiednich miejscach, bo czasem muszę wrócić do początku zdania, żeby zrozumieć kontekst :D Ale poza tym to opowiadanie jest meeeega wciągające :D Życzę nadal tak świetnej weny, bo szkoda marnować takiego talentu :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Cieszę się, że się pogodzili :3 W końcu Peter otwarcie powiedział co czuje :3 I ta końcówka była taka słodka *-* Już nie mogę się doczekać kolejnego ; )
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam Karolina
Dziewczyno! Jesteś niesamowita, Twoje rozdziały są świetne! Czyta się jednym tchem i chce więcej! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały z ogromną niecierpliwością i Pozdrawiam bardzo serdecznie :)))
Popierwsze wow. Po drugie kurwa dzieeczyno mam zejsc na zawal ? Przepraszam ze nie zostawilam komentarza pod 10 ale bylam zbyt zajeta plavzem i przezywaniem jestes glupia kurde no ja mam slabe nerwy a ty mi tu wyjezdzasz masz szczescie ze teraz to napirawila bo nie wiem co bym ci zrobila. Eh no coz przejde do tego rozdzialu byl mega smutny i slodki zarazem super piszesz ale zastanawi sie kidy pojawi sie obiecany maciej i co zrobi no nic ide czytac dalej i mnie juz lepiej nie denerwuj. Ps. Pzepraszam z abledy ale jestem na telefonie i nie umiem tu pisac
OdpowiedzUsuńRozpłakałam się ze szczęścia
OdpowiedzUsuńawwww.... !!!!
OdpowiedzUsuń