I znów styczeń.Nigdy nie przepadałam za tym miesiącem,w ogóle nigdy nie przepadałam za zimą.Był tylko jeden powód,właściwie to dwa powody dla których styczeń kojarzył mi się przyjemnie.Mianowicie były to dwa konkursy Pucharu Świata - ten w Wiśle i indywidualny w Zakopanem.Nie udało mi się uzbierać pieniędzy na wszystkie,bo z dojazdem drogo mnie wszystko wyniesie,więc zrezygnowałam z drużynowego.To już jutro! Jutro znów zobaczę moich wszystkich idoli! W oczekiwaniu na jutrzejszy dzień postanowiłam się spakować.Gdy wszystkiego potrzebne rzeczy znalazły się w mojej torbie sięgnęłam wzrokiem po moją kolekcję autografów.Przejrzałam ją dokładnie jeszcze raz,po czym starannie spakowałam.Brakowało jeszcze kilku podpisów ale miałam nadzieję nadrobić to w tym roku.Długo nie mogłam zasnąć,byłam zbyt podekscytowana,jednak w końcu wykończona "odpłynęłam".
~*~
Podróż minęła pomyślnie,wszystko zgodnie z planem.Wraz z moją przyjaciółką Anią udałyśmy się do hotelu,aby zostawić rzeczy i odświeżyć się przed konkursem.Byłam taka szczęśliwa,dawno na nic tak nie czekałam.Gdy nadszedł odpowiedni czas zamówiłyśmy taksówkę i udałyśmy się pod skocznie imienia Adama Małysza.Wszędzie było biało-czerwono i panowałam wspaniała atmosfera.Ja żyłam dla tych dwóch dni w roku spędzonych na konkursach.Nic mnie tak nie cieszyło jak oglądanie skoczków w akcji, po prostu to kochałam.Same zawody były niezwykle ekscytujące.Po pierwszej serii Polacy zajmowali odległe miejsca,ani jeden nie plasował się w pierwszej dziesiątce.Większość kibiców wydawała się rozczarowana,ale nie ja.To sport i kibicowałam wszystkim skoczkom bez względu na pochodzenie.Oczywiście miałam swoich ulubieńców ale nie byłam zawistna w żaden sposób jak niektóre ze spotkanych prze mnie osób.Skoki w drugiej serii trochę pozmieniały klasyfikację,ale nie na tyle żeby pozwolić się Polakom znacznie wznieść.Byłam jednak dumna z Kamila,Piotrka i Maćka którzy poprawili swoje lokaty o parę pozycji.
Gdy konkurs się skończył wiedziałam,że pora na moment który uwielbiałam,czyli nic innego jak spotkania ze skoczkami.Wielu z nich rozdawało swoje kartki po skończonych konkursach,równie często rozmawiali czy robili sobie zdjęcia z ludźmi.Długo nie musiałam czekać,bo przed oczami mignął mi Maciek Kot.Oczywiście nie pamiętał mnie ale wcale tego nie oczekiwałam,przecież on spotyka mnóstwo fanek każdego dnia.Pogratulowałam mu jedynie trzynastego miejsca,nie przeciągałam rozmowy,bo za mną stała kolejka chętnych po autografy Maćka.Rozejrzałam się i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Słoweniec który był moim jedynym złym wspomnieniem z Zakopanego w zeszłym roku.Peter Prevc.Nie miałam zamiaru do niego podchodzić,bo bałam się,że znów obejmie mnie tym zimnym wzrokiem,ale po chwili namysłu stwierdziłam,że jego kartki brakuje mi jako jednej z niewielu,a jest on jednym z lepszych skoczków,więc brak jego podpisu to dość duży defekt mojej kolekcji...No cóż,stwierdziłam,że raz się żyję i najwyżej Prevc odprawi mnie z kwitkiem.Nie poszło mu specjalnie w dzisiejszych zawodach,bo ledwo co zakwalifikował się do II serii dlatego nie stało przy nim zbyt wielu ludzi.Znalazłam się dostatecznie blisko Słoweńca,aby ten mógł mnie usłyszeć.
-Czy mogę prosić o autograf? - spytałam grzecznie.Wtedy dopiero zorientowałam się,że Prevc mnie nie widział,bo dopiero po usłyszeniu mojej prośby odwrócił głowę w moim kierunku.Przyjrzał mi się dokładnie i pokiwał głową,dając mi twierdzącą odpowiedź.Czułam dalej na sobie jego wzrok.Otworzyłam mój segregator i wyszukałam kartkę z jego zdjęciem.Podałam mu do dłoni,na co ten najpierw spojrzał na kartkę,następnie na segregator i na końcu na mnie.Lekko zirytowana tym,że tak nie kryje się z tym,że ocenia mnie wzrokiem odezwałam się.
-Coś nie tak? - zapytałam,sama nie wiem czemu,nie chciałam wyjść na niegrzeczną.
-Nie,ja po prostu...Widziałem Cię na konkursie w Polsce w zeszłym roku prawda?- odpowiedział mi,po czym na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu.
-Tak,po kwalifikacjach w Zakopanem.To nie możliwe,że mnie pamiętasz- odrzekłam.
- A jednak - krótko skomentował Peter który już składał podpis na mojej kartce.
-Mógłbyś dopisać dedykację "dla Wiktorii"? - postanowiłam kuć żelazo póki gorące więc zapytałam,ale już pod koniec mojego zdania Słoweniec oddał mi kartkę.Pomyślałam,że mnie zignorował,ale spojrzałam na fotografię.Była na niej dedykacja.Jak zrobił to tak błyskawicznie?Czy to możliwe,że pamiętał nawet moje imię? Po tych krótkich rozmyślaniach dotarło do mnie,że dalej przed nim stoję więc zwinnym ruchem wsunęłam kartkę na jej miejsce i zamknęłam segregator.Prevc tylko mi się przyglądał,podobnie jak przy naszym pierwszym spotkaniu,lecz z jedną dość znaczącą różnicą.Teraz praktycznie się do mnie uśmiechał.Nie chciałam marnować okazji,bo rzadko kiedy miałam okazję być tak długo ze skoczkiem "sam na sam". Ale wiadomo,w stresie wyleciały mi z głowy wszystkie w miare sensowne rzeczy o które mogłabym go zapytać.Słoweniec ponownie wyrwał mnie z rozmyśleń.
-Masz już wszystkie autografy? - rzucił,jakby od niechcenia,ale i tak byłam mu wdzięczna,że sam próbuje ze mną nawiązać rozmowę.
-Właściwie to nie,ale byłeś ostatnim którego mi brakowało z regularnie punktujących w tym sezonie. -uśmiechnęłam się,bo jak już wspomniałam,byłam mu wdzięczna za nawiązanie rozmowy.Widać było,że planował się odezwać,ale w tym momencie pojawiły się trzy dziewczyny które poprosiły Petera o zdjęcie.Wcięły nam się w rozmowę,ale czego ja oczekiwałam i tak powinnam się cieszyć,że udało mi się tyle z nim zamienić.Nie wiem dlaczego ale w tym momencie zawstydziłam się i uciekłam jak oparzona.On grzecznie zapozował do zdjęcia,ale kątem oka zauważyłam,że po ujęciu obrócił się za mną.Tymbardziej było mi głupio,najwidoczniej chciał dokończyć naszą rozmowę,a ja uciekłam jak małe dziecko.No ale przecież nie wrócę tam teraz,to było był jeszcze głupsze.
Kilka minut po tym zdarzeniu odnalazłam Anię i zmarznięte postanowiłyśmy wrócić do hotelu.Byłyśmy naprawdę zmęczone,jakby nie patrzeć spędziłyśmy parę godzin w podroży,a następnie tyle emocji podczas konkursu...no i po nim.Gdy tylko otworzyłyśmy nasze hotelowe drzwi Ania krzyknęła,że pierwsza idzie się myć na co nie miałam nawet siły protestować.Usiadłam tylko bezgłośnie na moje łóżko i wyciągnęłam mój ukochany segregator.Niby cieszyłam się z nowych autografów,ale miałam ochotę ponownie obejrzeć tylko jeden ze zdobytych dziś - Petera.Ujęłam go w dłonie i przyjrzałam się jeszcze raz.Zamiast kropek nad "i" w moim imieniu Peter postawił serduszka.Mimowolnie się uśmiechnęłam,pomyślałam,że to przesłodki i przemiły gest.Żałowałam w tym momencie,że nawet się z nim nie pożegnałam,ale kto wie,może uda mi się go spotkać w Zakopanem...Niebywałe jak szybko można zmienić o kimś zdanie.
No i jest numer dwa który rozpoczyna sens historii!:) Jestem w miarę zadowolona z tego rozdziału,ale jestem bardzo ciekawa Waszych komentarzy.BŁAGAM
CZYTAM = KOMENTUJE :c
Świetny :*
OdpowiedzUsuńWiesz naprawdę świetnie ci idzie :)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, mam nadzieję że pojawi się w przeciągu kilku dni :D
Pozdrawiam i życzę weny ;3
genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać następnego ;D
pozdrawiam i życzę weny ^^
super rozdział :)
OdpowiedzUsuńuuu coś tu Peter jeszcze na bank wykombinuje i mam nadzieję, że to będą same dobre rzeczy...:D
Pozdrawiam :)
czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com
Genialne! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! ;*
świetne ^^
OdpowiedzUsuńhuhuhu <3 kochałam zanim zaczęłam a teraz to normalnie oszaleję :D hahaha
OdpowiedzUsuńKurde, a myślałam że Peter będzie ten zły. Uwielbiam zdjęcia i gify które dodajesz
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba! ;)
OdpowiedzUsuńno i gdzie jest skurwiel peter lol .. haha super rozdzial xx
OdpowiedzUsuńSpoksik
OdpowiedzUsuńDrugi rozdział a już się uzależniłam kocham to opowiadanie a dopiero zaczełam go czytać masz talent
OdpowiedzUsuńNo i drugi, ciekawe co dalej
OdpowiedzUsuń