Byłam już w pobliżu skoczni gdy zaczęły łapać mnie wątpliwości.Praktycznie nie spałam poprzedniej nocy.Byłam zbyt podekscytowana myślą o naszym spotkaniu
ale starałam się studzić mój zapał.Co będzie jeśli Peter znów o mnie zapomniał? Byłam zła za wczorajsze zdarzenie.Jakby nie było jest sportowcem i powinien
doskonale wiedzieć,że lepszy występ gwarantuje więcej wywiadów.Dalej nie odsuwając moich myśli od Słoweńca dotarłam do terenu skoczni.Nie miałam się czego
obawiać.Peter czekał na mnie.I to nie byle jak.Jedyne dwa razy gdy go widziałam był w kombinezonie i kasku.Teraz stał przede mną elegancki młody mężczyzna.Był ubrany bardzo schludnie i gustownie co tylko dodawało mu uroku.Widziałam,że trzyma coś za plecami i gdy byłam dostatecznie blisko wyciągnął rękę dając mi kwiatek.Teoretycznie typowy,ale jednak niezwykły,była to bowiem fioletowa róża.Uśmiechnęłam się,delikatnie wzięłam od niego różyczkę po czym przytuliłam go na znak wdzięczności.Gdy byłam z nim tak blisko poczułam jak wspaniale pachniał co tylko sprawiało,że momentalnie czarował mnie bardziej i bardziej.Gdy w końcu się od niego oderwałam ten odwrócił się w stronę wejścia na skocznię i otworzył je,puszczając mnie przodem.Był sezon więc skocznia była normalnie otwarta na zwiedzanie,tym bardziej,że był to czas ferii zimowych.
Peter zostawił mnie na chwilę,powiedział,że musi coś załatwić.Po chwili wrócił do mnie.
-Masz lęk wysokości ? - spytał tajemniczo Słoweniec.
-Nie mam..-niepewnie odpowiedziałam przeciągając drugie słowo.W odpowiedzi Prevc jedynie uśmiechnął się do mnie i pokazał ruchem dłoni abym zmierzała za nim.Przeszliśmy kawałek i zobaczyłam,że czeka na nas wyciąg.Spanikowałam delikatnie w duchu.Nie kłamałam o lęku wysokości ale zawsze gdy widziałam te wyciągi w telewizji myślałam o tym jak cięzko było by mi wskoczyć na taki w odpowiednim czasie.Nigdy nie miałam dobrego refleksu.Godzina zero zbliżała się,a ja nie chciałam się zbłaźnic przy Peterze który pewnie nawet by nie pomyślał,że taka błacha sprawa może mnie zaniepokoić.Gdy nadeszła odpowiednia pora Słoweniec momentalnie siedział już na wyciągu,a ja tępym wzrokiem wpatrywałam się w konstrukcje wyobrażając sobie najczarniejsze scenariusze.
-Viktoria?- widoczne było zdziwienie na twarzy bruneta.Po jego odezwie zrobiłam pokraczny krok w tył i w przód ale nie zdecydowałam się na nic konkretnego.W tym momencie poczułam solidny chwyt za dłoń i w jednej krótkiej chwili siedziałam już na wyciągu w objęciach Prevca.
-Nie należało to do najtrudniejszych czynności - zaśmiałam się niemalże histerycznie,bo wstyd mi było za moje zachowanie,ale pocieszył mnie fakt,że Słoweńca bardziej to rozśmieszyło niż zażenowało.Nie ukrywam,że w jego ramionach czułam się wspaniale.
Zmierzaliśmy w górę,aż w końcu nadszedł kres naszej jazdy .Pamiętając wydarzenia z dołu Prevc wyprzedził sytuację i od razu podał mi rękę.Ruszyliśmy przed siebie i kilkanaście metrów później znajdowaliśmy się na Wielkiej Krokwi.Widok ten zaparł mi dech w piersiach.
-Cudownie,prawda?-odezwał się do mnie Peter.
-Nie do opisania.W sumie to może jednak mam lęk wysokości. - bezmyślnie dodałam drugie zdanie na co Słoweniec zareagował śmiechem.Ponownie podał mi dłoń i zaprowadził mnie kawałek dalej,tak,że wciąż mieliśmy wspaniały widok z góry skoczni ale jednocześnie twardy grunt pod nogami który zapewniał mi poczucie bezpieczeństwa.Peter usiadł po turecku,po spojrzeniu na niego uczyniłam to samo.Wciąż w jednej ręce ściskałam piękną róże którą dostałam w ramach przeprosin.Peter dostrzegłszy moje zainteresowanie kwiatem,uśmiechnął się.
-Podoba Ci się?- spytał.
-Tak,jest przepiękna.W dodatku wyjątkowa,fioletowe nie są zbyt popularne. - odpowiedziałam dokładnie oglądając kwiatek ze wszystkich stron.Był naprawdę piękny.
-Znasz znaczenie tego koloru?-nieśmiało spytał brunet.
-Nie,kompletnie się na tym nie znam.Co on oznacza? spytałam zdecydowanie śmielej niż on przed chwilą.Słoweniec jedynie łobuzersko się do mnie uśmiechnął i dodał,że powinnam sama znaleźć odpowiedź.Po tym zdaniu sięgnął po torbę którą najwyraźniej wcześniej tu zostawił.Wyciągnął z niej dwie bagietki ziołowe i jogurty pitne.Zwrócił je w moim kierunku po czym w ramach drugiego śniadania skubnęłam kawałek pieczywa i wypiłam mój jogurt.Peter był niezwykły.Rywalizował z najlepszymi skoczkami świata,a jednocześnie potrafił być tak prosty (w najlepszym tego słowa znaczeniu) żeby zabrać mnie w tak piękne miejsce i poczęstować zwykłym kawałkiem chleba.Byłam mu wdzięczna za to,że nie zrobił z naszego spotkania czegoś nieprzyjemnie wyjątkowego.Spędziłam z nim kilka godzin które minęły mi niezwykle przyjemnie,ale wiedziałam,że czas już wracać,bo tego samego dnia czekała mnie podróż do rodzinnego Rybnika.
Peter postanowił mnie odprowadzić.Przeszliśmy się pieszo najpierw do mojego hotelu po torbę,a następnie udaliśmy się w stronę dworca.Musiałam wracać sama,bo Ania wyjechała dzień wcześniej -tak jak na początku planowałyśmy.Zdziwiło mnie,że tak mało ludzi rozpoznawało Słoweńca w stolicy polskich skoków narciarskich,ale właściwie nie należał jeszcze do ścisłej czołówki.Najlepsze lata miał przed sobą,oboje w to wierzyliśmy.Po krótkim marszu znaleźliśmy się na dworcu.Gdy usłyszeliśmy,że mój pociąg nadjeżdża,a ściślej mówiąc ja usłyszałam,bo Peter nie mówi ani słowa po Polsku wstałam i poinformowałam go o sytuacji.Ten wyraźnie posmutniał widząc,że nasz czas razem dobiega końca.Gdyby był on zwyczajnym facetem to mogłabym dojść do wniosku,że mogę liczyć na drugą randkę,bo tak odbierałam to spotkanie.Ale nie mówimy o kimś zwyczajnym.On był sportowcem,jeżdżącym w sezonie po całej Europie.Nawet nie myśle o fakcie,że jest Słoweńcem...Myśląc o tym jak nierealne było to spotkanie również posmutniałam,a czas na pożegnanie skracał nam się niewiarygodnie szybko.Rzuciłam jedynie,że muszę już iść i czekałam na reakcję.Peter objął mnie,był to krótki ale wyjątkowy uścisk.Poczułam się bezpiecznie i delikatnie,obejmował mnie obiema rękoma za kark i tył głowy,przy czym delikatnie przyciskał mnie do swojego własnego karku i klatki piersiowej.Niechętnie uwolniłam się z jego objęć i ruszyłam w stronę pociągu.Pomachałam mu z okna,a po kilku minutach pociąg ruszył...
~*~
Wreszcie w swoim własnym pokoju.Po kąpieli świeżo przed snem postanowiłam spakować plecak,bo nazajutrz czekał mnie powrót do rzeczywistości czyli szkoła.Moje myśli zostały jednak w Zakopanem,a dokładnie przy Prevcu który szykował się do wylotu na japońską ziemię - do Sapporo.Nie wiedziałam czy mogę czegoś więcej oczekiwać,no bo jak.Przecież nasze kolejne spotkanie nie miałoby racji bytu.Kiedy?Znów za rok przy okazji polskich konkursów?Podłamały mnie myśli,że długi czas mogę go nie zobaczyć,bo tak jak po zeszłym roku był jednym z nielicznych nielubianych przeze mnie skoczków tak teraz był kimś zdecydowanie więcej,kimś mimo tak krótkiego czasu ważnym.Skończyłam pakowanie i spojrzałam w stronę biurka.Tam stał wazon z najpiękniejszym prezentem jaki kiedykolwiek dostałam.Patrząc na kwiat momentalnie przypomniałam sobie słowa Petera "znasz znaczenie tego koloru?"błyskawicznie znalazłam się przy komputerze i wpisałam interesującą mnie frazę w wyszukiwarkę.Włączyłam jakiś botaniczny profil i sprawdziłam znaczenie fioletowej róży.Zamurowało mnie to,tym bardziej,że wiedziałam,iż ten kolor miał znaczenie dla bruneta.Dla pewności weszłam na jeszcze kilka stron ale wszystkie mówiły to samo - "fioletowa róża oznacza oczarowanie drugą osobą ; miłość od pierwszego wejrzenia "...
Świetny rozdział:-) w końcu się spotkali... ciekawa jestem jak dalej potoczą się ich losy...
OdpowiedzUsuńno w końcu nic im nie stanęło na drodze do spotkania się, tylko szkoda, że mieli dla siebie tylko jeden dzień, to zdecydowanie za krótko. Ciekawe, jak to teraz będzie, czy będą utrzymywać kontakt? Myślę, że tak, bo po tym ostatnim zdaniu, a mianowicie tej "miłości od pierwszego wejrzenia" na pewno o niej nie zapomni...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam :)
czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com
chce-byc-przy-tobie.blogspot.com
Cześć, dodaję Twojego bloga do polecanych, będę tu zaglądać. :)
OdpowiedzUsuńP.S. Nominuję Cię do Liebster Award. :) Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj: http://system-of-a-rammstein.blogspot.com/p/liebster-award.html
CUDOWNY!! Nie mogę się doczekać kolejnego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny (bo u mnie ostatnią z nią krucho :P) ;**
Udało mi się nadrobić Twoje odcinki. :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie mnie wciągnęło, piszesz bardzo dobrze i co najważniejsze - potrafisz swoim stylem pochłonąć i dlatego nie mogę się już doczekać następnego odcinka. ^^
Życzę weny do dalszego pisania. ^^
Ciekawie się porobiło. Jestem ciekawa, jak potoczy się dalej ta znajomość Viktorii z Peterem. :)
OdpowiedzUsuńJeżeli jesteś zainteresowana to zapraszam do siebie: http://pochi-a-parlare.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie! :)
Cudowny i bardzo ciekawie się porobiło, ciekawe jak ich losy się potoczą! Tak myślałam co znaczy fioletowa róża i jestem pewna, że o niej nie zapomni. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńświetny, naprawdę bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOooo <3
OdpowiedzUsuńcudowne <3
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tą różą to było urocze! ;)
OdpowiedzUsuńJak romantycznie ! ♡♥♡
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kiedy się znowu spotkają c;
Była by z nich świetna para ^^